Marynka – tak potocznie nazywane jest Państwowe Gimnazjum św. Marii Magdaleny w Poznaniu, do którego uczęszczał Henryk Zygalski. Czy to właśnie tam narodził się i ukształtował jego talent matematyczny? A może to wrodzony dar zadecydował o późniejszym sukcesie?
Odpowiedź na te pytania może być bardzo trudna, dlatego zacznijmy od początku.
O dzieciństwie Zygalskiego wiemy niewiele, choć na podstawie znanych nam dokumentów możemy spróbować przeanalizować jego ścieżkę edukacji.
Urodzony 15 lipca 1908 roku, swoje dziecięce lata spędził w kamienicy przy ul. Mielżyńskiego 22 (wówczas Victoriastrasse 19), w rodzinie Michała i Stanisławy z Kieliszów, którzy prowadzili tam pracownię krawiecką. Dorastał w spokojnym, pełnym ciepła domu, gdzie mógł rozwijać swoje zainteresowania.
Ze względu na aktywnych zawodowo rodziców uczęszczał do niemieckiego przedszkola, tzw. ochronki. Wiemy o tym, ponieważ sam Zygalski zapisał te informację w swoim życiorysie z września 1939 roku:
„W roku 1913 wysłano mnie do niemieckiego przedszkola (ochronki) (…)”.
Następnie spędził trzy lata w ówczesnej szkole podstawowej (Mittelschulle) na ul. Naumanna (obecnie Działyńskich).
Mały Henryk zdawał się nie interesować zajęciem rodziców, bardziej pociągała go gra na pianinie i liczby. Ze wspomnień krewnych wiemy, że od najmłodszych lat wykazywał się wybitnymi zdolnościami matematycznymi.
W 1918 roku, mając dziesięć lat, rozpoczął pierwszą klasę (zreformowanego kursu nauczania) w Państwowym Gimnazjum św. Marii Magdaleny w Poznaniu. Atmosfera w domu Zygalskich z pewnością była w tym czasie pełna entuzjazmu i nadziei, nie tylko z powodu rozpoczęcia edukacji przez młodego ucznia. Warto pamiętać, że to okres zakończenia I wojny światowej. Zygalski miał więc okazję kształcić się w czasach odradzającego się państwa, które po ponad 123 latach niewoli odzyskało wreszcie wolność. Choć nie wspomina o tym okresie w swoich listach, możemy wyobrazić sobie, że podobnie jak dla wielu rówieśników, był to dla niego czas beztroski, rozwijania muzycznych pasji, zawierania nowych przyjaźni i kształtowania talentów.
W 1926 roku osiągnął pełnoletność. Szkołę ukończył w tym samym roku, uzyskując świadectwo dojrzałości. Dokumenty maturalne Zygalskiego zostały odnalezione podczas poszukiwania informacji o Antonim Gościńskim, poznańskim lekarzu, który w okresie wojny przebywał w obozie koncentracyjnym Mauthausen, gdzie leczył współwięźniów. Okazało się, że Zygalski i Gościński byli kolegami z klasy.
Matura Henryka Zygalskiego odbyła się zwyczajowo w maju, egzaminy pisemne od czwartego do szóstego maja, a ustne czternastego i piętnastego maja. Przewodniczącym komisji egzaminacyjnej był ówczesny dyrektor Dezydery Ostrowski, a w jej skład wchodzili:
· ks. Julian Janicki,
· dr Mieczysław Michałkiewicz (język polski),
· Kazimierz Pertek (język łaciński),
· Jan Odroń (język grecki),
· Aleksander Tarnawski (historia),
· Józef Huss (matematyka i fizyka).
Z arkuszy maturalnych wynika, że Zygalski zdecydowanie gorzej radził sobie z przedmiotami humanistycznymi. Jego pisemne prace maturalne z języka łacińskiego oraz historii były przeciętne i uzyskały jedynie oceny dostateczne.
Uwagę zwraca natomiast jego praca maturalna z matematyki, która przyniosła Zygalskiemu ocenę bardzo dobrą i została szczególnie wyróżniona przez profesora Józefa Hussa, co dokumentuje wpis:
„Zygalski opracował zadania z takiem wielkiem zrozumieniem rzeczy i w tak krótkim czasie, że uważam bezwzględnie ocenić pracę na bardzo dobrze”.
Poza dokumentami maturalnymi zachował się także arkusz jego ocen. Na jego podstawie, a także na podstawie powyższej notatki profesora, możemy śmiało stwierdzić, że Zygalski już jako absolwent Marynki był niezwykle uzdolniony matematycznie.
Warto jednak podkreślić, iż pomimo wyraźnego talentu w dziedzinie matematyki powyższe oceny wskazują, że Zygalski był po prostu dobrym uczniem i nie miał większego problemu także z innymi przedmiotami, z których uzyskał oceny dobre.
Zaskakująca w tym wykazie ocen zdaje się nota bardzo dobra z religii, bowiem dorosły Zygalski w listach do rodziny niejednokrotnie podkreślał, jak nieistotne są dla niego sprawy duchowe. Przykładem może być tutaj korespondencja z 1967 roku, kiedy to napisał:
„Tak się zastanawiam, co zrobić, jak Mamusia umrze. Czy chciałabyś, abym przyjechał na pogrzeb? Tak mi się nie chcę, ale może zrobiłbym to dla Ciebie i dla tych żyjących. Bo dla umarłych nie mam żadnego uczucia. Jestem w tych sprawach dość cyniczny”.
Nie wiemy, czy ocena ta miała odzwierciedlenie w duchowej postawie młodego Henryka, a jeżeli tak, to czy doświadczenia wojny zmieniły jego życie religijne? Możemy się tylko domyślać.
Co jednak pewne, osiągnięte przez Henryka wyniki z matematyki otworzyły mu drogę do podjęcia studiów na Uniwersytecie Poznańskim, które rozpoczął w 1926 roku. To właśnie tam, podczas tajnego kursu szyfrów, przygotowywać się będzie do walki z najsłynniejszą maszyną szyfrującą – Enigmą.
Trudno na podstawie kilku rodzinnych wspomnień i nielicznych dokumentów określić, gdzie i kiedy w Zygalskim obudziła się miłość do matematyki. Brak szczegółowych relacji z jego najwcześniejszych lat sprawia, że nie jesteśmy w stanie precyzyjnie wskazać momentu, w którym zafascynował się tą dziedziną nauki. Pewne jest jednak to, że jego umiejętności oraz talent matematyczny od najmłodszych lat wyróżniały go na tle rówieśników.
Dziś, patrząc wstecz, możemy się jedynie domyślać, jak wyglądały pierwsze kroki młodego Zygalskiego na ścieżce prowadzącej do wielkich odkryć. Jego życie i osiągnięcia są jednak świadectwem tego, że prawdziwy talent zawsze znajdzie sposób, by się ujawnić i wpłynąć na bieg historii.
Tekst: Joanna Szafrańska-Senenko /Centrum Szyfrów Enigma
Bibliografia:
Arkowski K., Geniusz, który złamał Enigmę, w szkole miał tróje, „Dziennik Łódzki”, 13 lutego 2014, nr 35, wyd. A.
Grajek M., Enigma bliżej prawdy, Dom Wydwaniczy Rebis, Poznań 2007.
Kapera Z.J., The triumph of Zygalski’s sheets, The Enigma Press, Kraków – Mogilany 2015.
Turing D., XYZ. Prawdziwa historia złamania szyfru Enigmy, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2019.