Absolwentka matematyki na Uniwersytecie Poznańskim. Kurierka, łączniczka, emisariuszka o pseudonimie „ Zo”, żołnierka, generał, profesorka.
Jak zostaje skok, to skoczę – słowa Elżbiety Zawackiej.
Urodziła się w 1909 r. w Toruniu. Jako mało dziewczynka nie zdawała sobie sprawę, że jej ojczyzną jest Polska. Wraz z licznym rodzeństwem wychowywała się w domu byłego oficera armii cesarskiej Władysława Zawackiego, który później pełnił funkcję urzędnika administracji oraz Marianny z domu Nowak. Dopiero po uzyskaniu niepodległości, rozpoczęła naukę języka polskiego po niemiecku.
Po powrocie Torunia do Polski rozpoczęła studia na Wydziale Matematyczno – Przyrodniczym Uniwersytetu Poznańskiego. Promotorem jej pracy końcowej był prof. Zdzisław Krygowski, mentor pogromców Enigmy.
1935 r. zdała Państwowy Egzamin Nauczycielski umożliwiający nauczanie w j. polskim i niemieckim. Jeszcze na studiach związała się z Organizacją Przysposobienia Wojskowego Kobiet (PKW), przygotowującą kobiety do obrony kraju i pomocy cywilnej na wypadek wybuchu wojny. Nauczyła się jazdy konnej, łucznictwa, organizacji pracy innym, terenoznawstwa i obsługi broni palnej. Ukończyła również kurs instruktorski. Na rzecz PKW pracowała jako nauczycielka aż do wybuchu wojny.
2 listopada 1939 r. Zawacka została zaprzysiężona do Służby Zwycięstwu Polski. Udzielając korepetycji z j. niemieckiego oraz dorabiając na szyciu butów, sprawnie organizowała struktury konspiracji na Śląsku.
W Wydziale Łączności Zagranicznej Komendy Głównej Związku Walki Zbrojnej przyjęła pseudonim „Zo” (od imienia swojej zmarłej bratowej). Budowała szlaki kurierskie pomiędzy Generalnym Gubernatorstwem a Europą Zachodnią. Doskonale znając język niemiecki i posiadając wiele kontaktów wśród kobiet, podróżowała po Europie, wioząc niezliczoną ilość raportów, meldunków i pieniędzy.
Jako emisariuszka – przez okupowaną Francję, Pireneje aż do Hiszpani dotarła do Londynu. Informację do przekazania potrafiła schować w jednej dłoni. W drobnych przedmiotach – zapalniczce i kluczach przewoziła mikrofilm z ważnymi dokumentami. Rozmawiała z członkami polskiego rządu, w tym z Naczelnym Wodzem gen. Władysławem Sikorskim. Przekazała raport o łączności z okupowanym krajem i zabiegała o przyznanie kobietom pełni praw wojskowych. Argumentem była ilość kobiet zaangażowanych w Armię Krajową.
W raporcie przedstawicieli Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza negatywnie nazwaną ją feministką- za wytykanie niedociągnięć i zaniedbań. Interesowali się nią oficerowie angielskiego wywiadu MI5, oceniając jako prostolinijną, inteligentną i odważną.
Obowiązywała zasada mówiąca o tym, że emisariusze nie wracają do kraju. Jednak z “Zo” było inaczej. Do kraju wróciła jako cichociemna. Przeniesiono ją do Stacji Wyczekiwania, czyli zakamuflowanej bazy, gdzie cichociemni wsiadali do samolotu lecącego nad strefą zrzutu. Zrzucono ją na spadochronie nad Polską 9 września 1943 r. w okolicach Warszawy, w ramach akcji Neon 4. Zawacka skoczyła. Wylądowała perfekcyjnie, na ugiętych nogach. Gdy ją witano, jeden z żołnierzy podziemia krzyknął- Jezus Maria, kobieta! – jedyna wśród 316 cichociemnych.
W trakcie Powstania Warszawskiego opatruje rannych, zdobywa pożywienie dla powstańców i pomaga żołnierzom AK, przy wycofywaniu kanałami ze Starówki. Po upadku powstania zorganizowała przerzut kuriera z Warszawy, Jana Nowaka-Jeziorańskiego. W celu dostarczenia raportu do Londynu, przemierzał szklak kurierski opracowany przez Zawacką.
Po wojnie uczyła w liceum w Olsztynie. Była na celowniku obserwacji Urzędu Bezpieczeństwa, który prowadził wobec niej półtoraroczne śledztwo. Została trzykrotnie skazana na karę więzienia. Nawet tam nie zaprzestała praktyki nauczycielskiej. Uczyła m.in. języków obcych. Zajęcia odbywały się nawet przy obieraniu warzyw w kuchni więziennej.
Na wolność wyszła w 1955 r. i od razu zaczęła się ubiegać się o przywrócenie praw wykonywania zawodu. Otrzymała pracę w Sierpcu, gdzie dojeżdżała z Torunia. Od połowy lat 60-tych związana była z dydaktyką na wielu uczelniach w kraju. Prowadziła badania z zakresu pedagogiki. W 1972 r. otrzymała stopień doktora habilitowanego. Trzy lata później powróciła do Torunia.
Nigdy nie zapomniała o udziale żołnierzy i kobiet żołnierek podczas II Wojny Światowej. Dzięki jej działaniom powstało wiele tablic i pomników upamiętniających Polskie Państwo Podziemne. Samodzielnie prowadziła swoje własne archiwum zbierając liczne relacji żołnierzy AK, zdjęcia oraz pamiątki.
Zmarła dwa miesiące i pół przed swymi setnymi urodzinami.